- WIZA -

Zachodu i stresu mnóstwo, by na końcu usłyszeć: 'życzę miłego pobytu w stanach'.
zatem jak wygląda ten proces od początku? 
Po zatwierdzeniu naszego PM, agencja amerykańska wysyła wniosek ds-2019, załatwia nam nr SEVIS i w tym czasie wysyła to do agencji polskiej. Jest to czas dla nas na opłacenie agencji oraz wyrobienie zdjęć niczym z kartoteki policyjnej. 
Możemy zacząć już wypełniać wniosek ds-160, jednak by umówić się na spotkanie wizowe, musimy mieć w ręku dokumenty z USA. Gdy już otrzymamy stertę wszystkie,  która wygląda o tak:
możemy przejść do dalszych działań. Wypełniamy ds-160, gdzie musimy potwierdzić, że nigdy nie brałyśmy udziału w ludobójstwie, nie będziemy handlować ludźmi ani nie jedziemy tam, by oddać się prostytucji. Bardzo ważnym jest zapisać sobie nr naszego ds, ustalić odp na pytanie. Umożliwia to powrót do wypełnienia tego nawet po zamknięciu strony, bądź gdy sesja nam wygasie, bo będziemy długo zastanawiać się, czy jedziemy sprzedać nerkę, czy jednak być Au-Pair. Po przejściu przez proces 10 tysięcy wielce istotnych pytań, na miarę amerykańską, logujemy się na stronę, która umożliwia nam umówienie się na rozmowę. Odpowiadamy na parę pytań, które pozwolą określić rodzaj wizy, dostajemy swój osobisty nr- tytuł przelewu. To oznacza, że jesteśmy gotowi na opłacenie ponad godzinnego pobytu w stanach, będąc jednak w Polsce. Wpłacić pieniądze możemy przez konto internetowe, bądź w banku pocztowym (nie mylić z pocztą). Po zrobieniu wpłaty odświeżamy stronę co 5 minut, chociaż wiemy, że będzie ona zaksięgowana dopiero następnego dnia. Gdy nasza wpłata zostanie zatwierdzona i dostaniemy swój osobisty (milionowy) numer, umawiamy się na spotkanie. I hop, gotowe!

Co musimy zabrać:
- paszport *
- ds-2019 orginał*
- wydrukowane potwierdzenie wypełnienia wniosku ds-160 *
- potwierdzenie nr SEVIS
- wydrukowane potwierdzenie umówienia się na spotkanie wizowe
- umowa z rodziną goszczącą
- referencje
- zdjęcia wizowe

Pozycje z gwiazdką, to te, które faktycznie ktoś chciał zobaczyć. 

Jak wygląda wizyta w konsulacie.
gdy już jesteśmy na etapie przejścia przez procedurę papierkową, jesteśmy bliżej niż nam się wydaje. 
Przychodzimy na umowioną godzinę pod konsulat. Wychodzi Pan, sprawdza nasz paszport, pyta o godzinę spotkania i wpuszcza do środka. Przechodzimy kontrolę jak na lotnisku. Wszystko przez taśmę, my przez bramki. Przechodzimy dalej, okazujemy paszport oraz potwierdzenie ds-160, naklejony zostaje kod i idziemy dalej. Jeśli w odbiorze wizy zaznaczymy kurierem do domu, ale wiemy, że w tym domu nas może nie być, prosimy osobę, która nakleja ten kod o upoważnienie, że ktoś może odebrać to za nas! Następny krok, to pobranie odcisków palców, okazanie dokumentów (paszport, DSy), które pakowane są w żółtą folię. Pobieramy numerek i idziemy spocząć na krzesełka. W oczekiwaniu na naszą kolej nudzimy się ogromnie, oglądając amerykański uśmiech nr 5 na telewizorze, czytajać broszurkę o tym, że nie możemy być molestowane seksualnie + turboprzydatne informacje o handlu ludźmi bądź znajdujemy sobie kompana. Gdy nasz nr pojawi się idziemy do danego stanowiska. 

Rozmowa z konsulem:
moja była po ang niemalże w całości. Jedyne polskie pytanie brzmiało 'czy mówisz po angielsku'. Następnie zapytano mnie czy jadę jako Au pair, czy rozmawiałam z HF, gdzie mieszkają, ile mają dzieci, w jakim wieku, na ile jadę, co potem, co studiuję, ile mi zostało lat, czy znam swoje prawa, jakie mam prawa, czy HF może wziąć mój paszport, ile będę dostawać pieniędzy, nr tel w razie W. 
Chyba wszystko. Potem jest tylko, ok, miłego pobytu w USA a my wychodzimy z uśmiechem, bo wszystko się udało. 

Co do dodanego zdjęcia. Folder, który dostajemy jest gruby i zawiera, wydrukowany profil rodziny, ds 2019, potwierdzenie SEVIS, książeczka co i jak w stanach, książeczka o opiece nad dziećmi, test, który musimy wypełnić przed wylotem, ubezpieczenie, i również sryliard listów informujących o radości plynacej z ich serc nasz przyjazd.

Instrukcja prawie tak długa, jak kolejka na rozmowę z konsulem.